potluczenie
ide ide gdzies przed siebie nie ogladajac sie do tylu.....
gdzies zwieszony jak lisc na wietrze....
dziwne twarze maski mijam po drodze....
gdzies cos a moze to tylko wyobraznia....
snuje sie jak nie swieze powietrz.....
moj ciezki leb opada na poduszke....
ciezkie powieki powieki ciezkie....
ogolnie zycie albo egzystencja....
moze choroba albo urojenia.....
potluczone historie potluczone...
brzdek znowu cos peklo....
cos sie roztrzaskalo o twarda nawierzchie...
leze lewituje gdzies sie unosze...
jakby nie patrzec to mnie tu nie ma....
zawieszony w czasoprzestrzeni w przestrzeni powieszony....
i tak sobie dyndam sie hustam tez czasem...
moja hustawka nastrojow jest moja....
rozhustana jak wahadlo zegara....
czasem sie waham czasem nie ....
czasem wszystko proste jest czasem nie...
komplikowanie zagmatwanie pokrecenie cisnienie....
gdyby wszystko bylo proste krzywe by nie bylo....
ale jak jest wszystko krzywe to proste juz nie....
nie rozumiem juz tego nie pojmuje tez.....
ehh zarowka mruga no mruga sobie czasem....
dajac dziwna poswiate.....
dziwne sa te cienie cienie pokrecone nie wyrazne....
a co przeciez teraz nic nie jest wyrazne....
wszystko jak odbicie w tafli wody....w wody tafli....