hmmmmm sam, nie wiem co pisac w glowie totalna pustka...
nic sie nie dzieje dzien swistaka raczej...
podobny do ostatnich, popristu egzystencja, bo zyciem tego nazawac nie moge...
ciezko jest mi to wszystko znowu poskladac poukladac...
jestem rozdartym strzepem tego co bylo...
ona odeszla i wiem ze juz nie wroci...
nie wroci to co bylo i choc bym nie wiem jak bardzo tego chcial to juz nic sie nie zmieni...
jak tak czasem leze i mysle to wydaje mi sie ze mi nie jest dane byc z kims...
no bo przeciez ile bym sie staral to i tak to sie rozpada...
i slysze kolejny raz to samo "to nie ma sensu"...
wiec chyba nie da sie zmienic tego co jest nam przeznaczone...
moze to i lepiej bo i tak pewne slowa starcily dla mnie wartosc...
milosc , kocham cie to tylko slowa to tylko kilka literek zlozonych...
dla mnie nie maja one zadnego zaczenia...
tyle razy je slyszalem i tylez tez razy mnie to pozniej bolalo..
wiec gdzie senns...
wiem ze to nie tak ze tak podchodzic do tego nie mozna...
i ze powinienem to zostawic i isc dalej...
ale nie potrafie to wszystko powraca...
zamykam oczy i wszystko widze jak by sie dzialo wczoraj teraz jest takie realne...
jej oczy usta czuje jej zapach, przeciez to jest bez sensu...
mialem kobiete... pale dzoja... bylem Twoj Ty bylas moja...