potluczone historie
Trwal morderczy upal. Skwar odebral ulicom spoistosc. Domy zdychajace z goraca odrzucaly pokrywajace je dachowki. Wyrywaly okna by dac wytchnienie swoim wnetrzom. Parasole pozbawione swej wuzytecznosci wypacalu material. Zwoje, jeden po drugim ginely w piecu, w jaki zmienil sie swiat. Zabierajac ze soba cala zapisana w nich Pamiec. Oszalale z gorqca ksiazki rzucaly sie spragnione na kazda krople wilgoci. Maly "O" uciekal. Biegl od wielu dni. Male plucka pracowaly w skwarze jak parowy silnik napedzany opentanczym strachem. Bal sie nawet odwocic glowe. Nie czul juz nozek. Nie czul ze brnie w roztopionej ulicy. Byle dalej. Byle szybciej. Az dobiegl do ostatecznej granicy. Miejsca, w ktorym konzyla sie kazda ucieczka. Do skraju....